niedziela, 10 lutego 2013

021. Te quiero L.



   - Byli podobno na jakimś wyjeździe z paczką przyjaciół. Bawili się dość ostro i nie oszczędzali z alkoholem. Mama tłumaczyła to tak, że nawet nie wie jak, dlaczego i w którym momencie zaczęła całować się z Josephem. Mój ojciec podobno był wtedy gdzieś indziej i tego nie widział, a nawet jeśli to jeszcze wtedy nie byli razem, ale to było widać, że nawzajem się sobie podobali i coś czuli do siebie. Byli kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Tak czy siak, moja mama przespała się z młodszym bratem swojej miłości. Powiedzieli sobie, że o tym zapomną. Wyszłoby im, ale jednak nie, bo po miesiącu wyszło, że mama jest w ciąży. Pep miał wtedy siedemnaście lat, więc gdyby moi dziadkowie się o tym dowiedzieli, to byłoby z nim kiepsko.
   - Więc twój ojciec wziął to na siebie? – zgadną napastnik.
   - Dokładnie. Powiedział swoim i rodzicom mamy, że to on jest ojcem. Wszystko dlatego, żeby ratować tyłek bratu. Później jak to w romantycznych historiach bywa, wyznali sobie miłość, pobrali się i przyszłam na świat ja, a Pep grał wspaniale swoją rolę wujka. Chłopaki, dlaczego ja muszę być zawsze okłamywana przez kogoś? Najpierw mama, później znów ona, tylko jeszcze z Pepem?! – jęknęłam do słuchawki telefonu.
   - Ciotka Antonietta nie powiedziała ci dlaczego nie poinformowali cię o tym wcześniej? – zapytał Tello.
   - Podobno wujek chciał i rozmawiał o tym z moimi rodzicami. Ojciec podobno był ku temu skłonny, ale matka postawiła veto.
   - Obrała całą winę na siebie? – zapytał Leo.
   - Jak to ujęła, chciała mieć normalną rodzinę. A! I jeszcze dodała, że nie żałuje tego, bo miała mnie, a jak się później okazało, Roberto nie mógł mieć dzieci! Dlatego nie mam rodzeństwa. Miałam ochotę jej wtedy wyskoczyć z tekstem, że jak chciała mieć kolejne dziecko, trzeba było poprosić szwagra o pomoc, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam i ugryzłam w język. – mówiłam poddenerwowana, siedząc przy toaletce, rozczesując włosy. – Podobno też Pep z Tonią o to się pokłócili… Wtedy, gdy wcześniej byli razem. – westchnęłam. – Tonia wspierała w tym wujka, żeby walczył o mnie, a ten podporządkował się decyzji matki. Później doszła sprzeczka o te ich kariery no i klops. Czuję, że jestem temu wszystkiemu winna. – dodałam.
   - Letty, nie obwiniaj się tym wszystkim. – Argentyńczyk dodawał mi otuchy. – Musisz po prostu na spokojnie porozmawiać z Pepem, później z obojgiem. Dojdziecie do porozumienia.
   - Nawet jeżeli, nie będzie tak jak wcześniej. Nadal zostanie ta cholerna świadomość, że oni mnie okłamywali przez ten cały czas. Oboje uważałam za najlepszych przyjaciół… Szczególnie Pepa.
   - On też to przeżywa, uwierz. Chodzi struty i ciągle zamyślony, a gdy chłopaki go pytają o co chodzi, ten mówi, że martwi się meczem. Raczej nikt mu wtedy nie wierzy, bo przecież on zawsze był najspokojniejszy przed każdą nasza grą. – mówił Cristian.
   - I wtedy tylko nasza dwójka wie o co dokładnie chodzi. – dorzucił Messi.
   - Ej, bo już ta godzina. Zmykam do swojego pokoju, przygotować się do treningu. – usłyszałam głos Tello w słuchawce i po chwili trzask hotelowych drzwi.
   - Letty, nie martw się. Nie jesteś sama. Masz nas wszystkich. – ciągnął Pulga.
   - Dziękuję Leo. To wszystko jest jak zły sen, a szczypanie nie jest sposobem na przebudzenie się. – odpowiedziałam. – Nie będę ci już przeszkadzać, bo śpieszysz się na trening, a ja też zaraz wychodzę na uczelnię. Nie pojechałam z wami, więc trzeba się edukować. – wysiliłam się na lekki uśmiech. – Powodzenia Leo, dajcie z siebie wszystko na meczu.
   - Nie dziękuję. – usłyszałam jego śmiech. – Trzymaj się.
   - Do zobaczenia lub usłyszenia. – rzuciłam na koniec.

   Wieczorem siedziałam na kanapie z miską pełną popcornu i puszką piwa. Jeżeli mam oglądać mecz, to zrobię to tradycyjnie. Wybiła 20:30, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podniosłam się i poszłam otworzyć. To była Tonia. Zdziwiła mnie jej obecność, byłam święcie przekonana, że poleciała do Londynu z całą resztą.
   - Myślałam, że jesteś w Anglii, że poleciałaś z nimi. – powiedziałam.
   - Nie chciałam. – uśmiechnęła się. – Mogę? Przygarniesz mnie na mecz? – zapytała, a ja z uśmiechem wpuściłam ją do środka.
   - Siadaj. – wskazałam na salon. – Może chcesz coś do picia? Sok, wodę, coś ciepłego albo nawet i piwo? – zawołałam, wchodząc do kuchni.
   - Sok, jeżeli możesz. – odparła. Wzięłam szklany dzbanek i szklankę, wróciłam do salonu. W ciszy usiadłam na kanapie obok Toni. Jeszcze przez kilka minut oglądałyśmy przekaz z studia przed meczem, ale po chwili realizator pokazał nam stadion Chelsea. Najpierw zobaczyliśmy wychodzące obie drużyny, po chwili usłyszeliśmy hymn drużyny. Na ekranie pojawił się Pep.
   - Co ja mam teraz zrobić? – zapytałam, nie odrywając wzroku od ekranu.
   - Porozmawiać z nim i z matką. – odparła kobieta.
   - Z nią już rozmawiałam. Opowiedziała mi wszystko. – westchnęłam.
   - Więc został ci Pep.
   - Boję się tej rozmowy.
   - Kiedyś ona musi nastąpić. Odkąd tylko pamiętam zawsze byliście zgranym duetem. Ty i Pep. Bratanica i wujek.
  Nie odpowiedziałam już nic. Wbiliśmy wzrok w ekran, w zieloną murawę oraz piłkarzy, biegających po niej.

   Szlag! Cholera! Mieli tyle akcji, a o wyniku meczu zadecydował jeden jedyny gol ze strony angielskiego klubu, gol Drogby. Jeszcze ten fakt mnie przybił! No, ale… Jest jeszcze drugi mecz. U nas.
   - Co teraz zrobisz? – zapytała Tonia, gdy stałyśmy przy wyjściowych drzwiach.
   - Wiem, że rozmowa mnie nie ominie. Tak jak powiedział Cristian, ucieczka nic nie da. – odparłam, opierając się o ścianę, spuszczając wzrok.
   - Wszystko będzie dobrze. – podeszła do mnie i mocno przytuliła. – Dasz radę. – dodała.
   - Kochasz go? – zapytałam nagle, a ona zrobiła krok do tyłu. Lekko się uśmiechnęła i utkwiła wzrok w podłodzie.
   - Nigdy nie przestałam. – odpowiedziała. – Dobranoc Letty. – dodała i wyszła.
   - Dobranoc. – szepnęłam i ruszyłam na górę do swojej sypialni.
 I co teraz? Jutro oni wrócą do Barcelony, a mnie czeka rozmowa z Pepem. Nie chcę sobie układać w głowie tej rozmowy. Nie wiem jak to będzie wyglądało. Najchętniej położyłabym się teraz spać i chciałabym obudzić się dopiero, gdy to wszystko minie.

  Wróciłam do domu po swoich zajęciach. Weszłam do domu i w salonie zastałam Noe, oglądającą telewizję, a mianowicie konferencję Pepa na żywo. Usiadłam obok niej, a ona położyła głowę na moim ramieniu.
   - Nawet nie wiesz jak bardzo dobiła ich ta przegrana. Na początku, bo później Pep wziął ich na rozmowę i wpoił ducha walki na rewanż. – mówiła. – Letty, co się stało? Pep chodził taki przybity i to było przed meczem. – spojrzała na mnie. Wtedy jakiś dziennikarz zapytał Pepa o mnie: Kim jest tajemnicza, rudowłosa dziewczyna, którą ostatnio można przyuważyć z panem i pana piłkarzami? Obie spojrzałyśmy na sylwetkę trenera. Zmieszał się. Pobłądził wzrokiem po sali i spojrzał na tego mężczyznę.
   - To moja córka. – powiedział pewnie. Na Sali rozległ się szmer i szepty, a flesze lamp błyskowych na chwilę się uspokoiły.
   - Co?! – zerwała się Noe. – To o to chodziło? – spojrzała na mnie, a ja skinęłam głową. Przytuliła mnie do siebie.
   - Po prostu to genialne dowiedzieć się, że facet którego uważało się za swojego ojca, tak naprawdę nim nie jest, a jest to ktoś inny, ktoś kogo zna się od dziecka i bezgranicznie ufa. – mówiłam, łamiącym się głosem. Ona mnie przytuliła i szepnęła, że wszystko będzie dobrze.

   - Pójdę do sklepu, bo nasza lodówka zaczyna świecić pustkami. Chcesz coś? – zapytała Noe, gdy już się uspokoiłam.
   - Nie, dzięki. – lekko się uśmiechnęłam.
   - Zostaniesz sama? Może pójdziesz ze mną? – martwiła się.
   - Oj przestań. Duża jestem i radzę sobie.
   - No dobra. To zmykam. – odpowiedziała i po chwili wyszła. Nie minęło pięć minut, kiedy znów usłyszałam otwierające się drzwi.
   - Czego zapomniałaś? – zawołałam, nie podnosząc się z sofy.
   - Ja? Nic. – usłyszałam roześmiany głos swojego przyjaciela. Podszedł do oparcia kanapy i zawisł nade mną.
   - Noe nie ma. – poinformowałam od razu.
   - Wiem. Wyczekiwałem momentu, aż w końcu wyjdzie do tego sklepu by móc z tobą pogadać. – usiadł obok, wcześniej przesuwając moje nogi.
   - Słucham. – podniosłam się i spojrzałam na Cristiana.
   - Z tego co wiem to twój dom w Sabadell stoi pusty, bo ciotka Antonietta mieszka u ojca Noe, tak? – mówił, a ja nie kminiłam o co chodzi.
   - No tak, ale…
   - Chodzi o to. – zaczął od razu tłumaczyć. – Moi rodzice razem z całą resztą rodziny odkupili ich stary dom, czyli ten w sąsiedztwie na prezent ślubny dla mojej kuzynki, która potajemnie się chajtnęła. Robi jutro parapetówkę i chciała, żebym przyjechał dziś, a nie chcę jej siedzieć na głowie, więc pomyślałem, że mogłabyś mi wynająć na dwie noce ten dom? – przymrużył oczy. – Bo Pep powiedział, że będziemy mieć trening dziś wieczorem i da nam chwilę odsapnąć i spotkamy się dopiero w niedzielę wieczorem.
   - Musiałabym zadzwonić do mamy… - westchnęłam, a ten automatyczne zrobił minę jak małe dziecko, proszące w sklepie o nową zabawkę, składając przy tym dłonie jak do modlitwy.
   - Letty, proszę. – jęknął.
   - Jak ty mi się za to wszystko odwdzięczysz? – przewróciłam oczami i wyjęłam telefon z kieszeni.
   - Dziękuję! – pocałował mnie w policzek. – Będę ci w przyszłości dzieci bawił. – wyszczerzył się, a ja spiorunowałam go wzrokiem. – A jeszcze zanim zadzwonisz. W Londynie był jakiś Nacho, który dość długo gadał z Pepem i przez przypadek oczywiście, podsłuchałem, że kazał cię pozdrowić. Co to za typek? – zapytał.
   - Nacho? – zapytałam z niedowierzaniem, a on skinął głową.
   - Wysoki brunet z lekkim zarostem, dobrze zbudowany… - wymieniał Tello, ale już nie słuchałam. Nacho… Po tylu latach znów się pojawił?
   - To ja może zadzwonię i zapytam o ten dom. – zmieniłam temat.

  Zostawiłam Cristiana w domu samego, wręczając mu klucze do domu w Sabadell. Zadzwonił do mnie Leo i poprosił o spotkanie, podobno miał jakąś pilną sprawę. Zdziwiło mnie to, więc między innymi dlatego, że nie chciałam być w domu, jakby przed treningiem Pep miał wrócić, wyszłam z niego.
  Zaparkowałam samochód kawiarenką, w której umówiłam się z Leo. To ta sama kawiarenka, w której poznałam jego i Villę. David, dzwonił do mnie kilka razy po tej całej konferencji Pepa, tak samo jak kilku innych piłkarzy z Barcelony oraz Anita. Wiedziałam o czym chcieliby rozmawiać, ale ja nie chciałam tego drążyć z każdym na nowo. Nie teraz. Nie odbierałam. Telefon od Messiego odebrałam, bo on wiedział o ty, a gdzieś w głębi miałam nadzieję, że nie będzie o tym mówił.
 Weszłam do lokalu i uśmiechnęłam się na widok argentyńskiego piłkarza.
   - Cześć.
   - Hej Letty. – przywitaliśmy się całusem w policzek i usiedliśmy naprzeciw siebie. Od razu podszedł do nas kelner. Leo zamówił czarną kawę, a ja sok pomarańczowy. – Co słychać? – zapytał.
   - W porządku, choć jeszcze nadal najgorsze przede mną. – westchnęłam. – Rozmowa z Pepem. – dodałam.
   - Nie myśl o tym jak o najgorszym. – odpowiedział. – Nie będzie takim. Po prostu musicie ze sobą porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko. – lekko się uśmiechnął i złapał za moją dłoń, którą trzymałam na stoliku. Wysiliłam się na odwzajemnienie uśmiechu. – Tak właściwie to miałbym do ciebie pewną prośbę. – powiedział.
   - Prośbę? Słucham. – zainteresowałam się.
   - Trzy godziny temu do mojego domu zawitała moja siostra, cała zapłakana. Musiała w nocy wrócić z rodzicami z Londynu i od razu rano wsiąść w samolot do Barcelony. Nie mogę do niej dotrzeć i wyciągnąć co się stało. Ciągle płacze, a jako starszy brat chciałbym wiedzieć co się stało. Pomyślałem, że mogłabyś może z nią porozmawiać, tak kobieta z kobietą. – mówił z nadzieją, patrząc na mnie.

   Stanęłam przed drzwiami domu Leo. Zadzwoniłam dzwonkiem, ale nikt nie otwierał, z resztą tak jak przewidywał sam gospodarz, który jest już pewnie na treningu. Wyjęłam z kieszeni klucze, które dał mi Leo i włożyłam jeden do zamka, przekręciłam nim i weszłam do środka. Na parterze panowała cisza, więc od razu, wolnym krokiem skierowałam się na górę. Drzwi do jednego z pokoi były lekko uchylone. Zaryzykowałam i je pchnęłam. Zobaczyłam dziewczynę leżącą na dużym łóżku z głową wbitą w poduszkę. Jednak gdy mnie zauważyła, zdziwiona, ją podniosła.
   - Hej, jestem Letty, ale już miałyśmy okazję się poznać. – powiedziałam, po woli wchodząc do pomieszczenia.
   - Leo cię przysłał? – warknęła.
   - Martwi się o ciebie. – odparłam. – Mogę? – zapytałam, wskazując na łóżko, ona skinęła głową, a ja usiadłam na jego brzegu. 
   - Przepraszam, że tak zareagowałam, ale przyjechałam tu by pomyśleć chwilę o tym co się stało. – westchnęła.
   - Mari, ale co się stało? – zapytałam spokojnie.
   - Jedynymi normalnymi i porządnymi facetami na tym świecie jest mój ojciec i bracia. – odparła i odwróciła wzrok, a jej oczy zaczęły się szklić. Przysunęłam się bliżej niej.
   - Długo byliście razem?
   - Od dwóch lat. – szepnęła. – Wróciłam z Londynu, z meczu Barcelony do naszego mieszkania i tam zastałam go w łóżku z jego koleżanką z roku. – rozpłakała się. – Wsiadłam w pierwszy samolot do Hiszpanii i jestem. Chciałam odreagować. – strzelała palcami u dłoni.
   - Wiedz, że czas leczy rany. – objęłam ją ramieniem. – Masz dopiero dziewiętnaście lat i całe życie przed tobą. Wyszło na to, że to nie był ten jedyny.
   - A jeżeli był? – zapytała.
   - Tego nie wiemy, ale ja będąc w twoim wieku też tak myślałam. – westchnęłam. – W szkole średniej zaczęłam chodzić z takim Nacho. Największe ciacho w szkole, a wybrał mnie. Z tego co słyszałam, to każda nastolatka ze szkoły chciała mi oczy za to wydłubać. – zaśmiałam się na to wspomnienie. – Był dla mnie dość ważny. Wyjazdy za miasto, kopanie piłki, pocałunki i pierwszy raz. Też myślałam, że to ten jedyny, ale dowiedziałam się, że ciągle zdradzał mnie z moją przyjaciółką. Wtedy straciłam i chłopka i przyjaciółkę, która udawała przede mną, że nią była. Minęło kilka lat, a ja już o tym praktycznie zapomniałam, aż do dziś, gdy dowiedziałam się, że pojawił się i rozmawiał po meczu z mo… moim ojcem. – zająknęłam się. – Ale niech to zostanie między nami, dobrze?
   - Jasne… I jeżeli chodzi o mnie…
   - Bez twojej zgody nie powiem nic Leo o tym co się stało.
   - Nie. Nawet wolałabym, żeby ktoś inny mu to powiedział. Ja znów bym się rozkleiła. – odpowiedziała, wycierając chusteczką łzy.
   - W porządku.
   - Ale ja go kocham. – wybuchła płaczem, a ja ją przytuliłam.

***

 Wszedł do swojego domu, pod którym ciągle stał samochód Letici. Wszędzie panował mrok, jakby nikogo nie było. Zaświecił światło w holu i zauważył torbę Letty i kluczyki do jej Audi na komodzie, to był znak, że dziewczyny są w domu. Wyszedł na górę i od razu skierował się do pokoju, który zajęła jego młodsza siostra. Obie leżały na łóżku w ciemnym pokoju. Zaświecił małą lampkę na ścianie. Miały zamknięte oczy. Wziął koc, leżący na fotelu obok i je nim przykrył. Dziewczyna z rudobrązową czupryną od razu się przebudziła i spojrzała na piłkarza.
   - Myślałem, że śpisz. – szepnął, a ona delikatnie wstała z łóżka, by nie obudzić młodszej dziewczyny. Zgasili światło i po cichu wyszli z pokoju. – Rozmawiałaś z nią? – weszli do kuchni.
   - Rozmawiałam. Chodzi o jej chłopaka, a właściwie to już chyba byłego. – odparła z przekąsem.
   - Tak myślałem. Od początku nie podobał mi się ten jej cały Pino. – mówił podenerwowany. – Razem z Matem i Rodrigo mu nie odpuścimy. – ciągnął.
   - Leo, spokojnie. To, że mu obijecie twarz,  nie cofnie czasu lub nie wymaże jej tego z pamięci. Skrzywdził ją. – uspokajała go.
   - Masz rację, ale… - wyjął z szafki butelkę wina i dwa kieliszki. – Hmm?
   - Nie dzięki, prowadzę. – uśmiechnęła się lekko.
   - Wiesz, że możesz zostać. – wyciągnął korek i nalał płyn do obu kieliszków. Wtedy usłyszała dźwięk swojego telefonu, który był w jej torbie w holu. Przeprosiła go na chwilę i wyszła po niego. Był to SMS, który informował o wiadomości głosowej na skrzynce. Prócz tego miała jeszcze pięć nieodebranych połączeń. Jedno od Davida, jedno od Anity i trzy od Josepha.
   - Pep nagrał mi się na pocztę. – powiedziała wracając do kuchni. Przyłożyła telefon do ucha. – Cześć Letty. Nie ma cię w domu, a wiesz, że się o ciebie martwię. Jeżeli możesz, oddzwoń. – usłyszała. Odłożyła telefon na blat i sięgnęła po kieliszek z winem, po czym upiła jego niewielki łyk. – Martwi się o mnie. – prychnęła.
   - Nie powinnaś być dla niego taka surowa. Oddzwonisz? Chyba, że znów ma obudzić połowę swojej drużyny? – zaśmiał się na końcu. Ona wzięła do ręki telefon i napisała krótkiego SMS-a. ‘Wszystko w porządku, jestem u Leo.’
 Przeszli do salonu i usiedli obok siebie na kanapie.
   - Pep dał nam całą sobotę wolną i praktycznie niedzielę, żeby odsapnąć trochę przed treningami do rewanżu. – zaczął Leo.
   - Tak, słyszałam. Cristian mi już mówił. Zabrał Noe do Sabadell na weekend.
   - Gdyby nie nagły przyjazd Mari Sol, to pewnie też zaproponował ci jakiś wyjazd. – uśmiechnął się.
   - Tak? – zapytała zaczepnie. – Na przykład gdzie?
   - No nie wiem. Wymyśliłbym coś. – zaśmiał się zadziornie i przysunął do dziewczyny. – Zaskoczyłbym cię. – dodał, patrząc jej w oczy. Oboje się do siebie uśmiechali, patrząc sobie w oczy. Ona na ułamek sekundy spojrzała na jego usta, które po chwili, delikatnie dotknęły jej warg. Znów przyjemne ciepło i niewyjaśnione dreszcze, które tym razem ogarnęły oboje. – Kocham cię Letty. – wyszeptał, a na jej twarzy zagościł szczery uśmiech. Położyła dłoń na jego policzku i pogładziła go opuszkami palców. Sama wpiła się w jego usta, a on objął ją w pasie i ułożył pod sobą na kanapie, na której siedzieli i pogładził po włosach.
   - I co teraz panie Messi? – zaśmiała się, a ten zrobił teatralną, zamyśloną minę i zaczął ją łaskotać. – Leo, proszę, przestań. – śmiała się. W końcu wyszło na to, że to piłkarz wylądował pod nią.
   - Wygrałaś. – zaśmiał się.
   - To oczywiste. – uśmiechnęła się i delikatnie go pocałowała. Przytuliła się do niego, a on mocno ją objął. Leżeli tak przez chwilę w ciszy, ciesząc się swoją obecnością. – Kocham cię Leo. – szepnęła, a on ucałował ją w czubek głowy. 
___________________________________________
 Nie bijcie za taką długą nieobecność na tym blogu! Tak wyszło, po prostu! 
Ale po dzisiejszym meczu z Getafe, naszło mnie na dokończenie tego rozdziału! (W końcu!)
 Chciałabym podziękować za te wszystkie nominacje i od razu przeprosić za to, że nikogo nie nominuję, ale nie bawię się w takie coś, a po drugie musiałabym nominować chyba wszystkich :)
Ale dla was odpowiem na pytania z ostatniej nominacji od Chloe.
1) Jaki był powód założenia bloga?
 Wpadłam na pomysł z opowiadaniem, po tym jak zaczęłam czytać historie innych.
2) Skąd bierzesz pomysły do pisania bloga?
 Przede wszystkim z życia ;)
3) Kto cię motywuje do pisania?
 oj, musiałabym wypisać całą listę tych osób :)
4) Masz przyjaciół, którzy podzielają twoją pasję?
 Tak i przyznaję, że to wielki skarb :)
5) Czy twoi znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga?
 Wiedzą. 
6) Motto życiowe
 Idź przez życie z podniesioną głową i miej gdzieś, to co myślą o tobie inni. 
7) Opisz siebie w 2-3 zdaniach. 
 Szalona i wierna Cule. Wiecznie bujająca w obłokach nastolatka z podkarpackiego. 

Ps. Chciałabym was zaprosić na nowego bloga mojej dobrej koleżanki ---> Me Gusta FCB!