- Letty! Letty, ty
nie wstajesz?! – obudziłam się po słowach Pepa, który wszedł do mojego pokoju.
– Jest ósma. – dodał.
- Nie muszę. – zamruczałam z ciągle zamkniętymi oczami. –
Umówiłam się z Isabel, Noe i Anitą, że pójdziemy w końcu na podbój sklepów,
żeby coś wybrać na wesele twojego piłkarza, a Isa ma nam pomóc. Takie babskie
spotkanie, wiesz… Postanowiłyśmy sobie z Anitą odpuścić jeden dzień na uczelni.
Nic się nie stanie, a w czymś musimy iść na ten ślub. – dodałam, leniwie
podnosząc głowę z poduszki.
- No dobrze, a który to z moich zawodników was wczoraj
odwiózł? Zauważyłam jak już tylko samochód odjeżdżał, a potem od razu poszedłem
do siebie. – uśmiechnął się.
- Mój nowy partner na ślub Gerarda. – zaśmiałam się, a ten
spojrzał na mnie pytająco. – Cristian mnie wystawił, zapraszając moją
siostrzyczkę, więc ja idę z Messim. – wytłumaczyłam.
- Z niego zawsze był kombinator. – zaśmiał się wujek.
- No, ale zauważ, że coś z tego może wyjść. - uśmiechnęłam się.
- Że ty i Leo? – poruszył brwiami, a wtedy dość mocno
oberwał ode mnie w ramię. – No żartowałem. – pokazał mi język.
- Chodziło mi o Noe i Cristiana. Pasują do siebie.
- Tak jak Cesc i Anita?
- Może. – rozmarzyłam się.
- Yhymmmm. Baw się dalej w swatkę, nawet nieźle ci to
wychodzi. – zaśmiał się.
- Baaa, najlepiej. – wyszczerzyłam się.
- Jeżeli wybieracie się na zakupy, to pewnie interesowałoby
cię wzięcie mojego samochodu. Byłoby wam wygodniej.
- Serio? Mogę? – zapytałam zdziwiona. – Później masz
trening, a nie wiem do której nam zejdzie.
- O to nie musisz się martwić. Tito mnie zabierze i tak, bo
jadę z nim coś załatwić. – uśmiechnął się.
- W takim razie dziękuję. – przytuliłam go.
Jakąś godzinę
później ja i Noelia wsiadałyśmy do Audi mojego wujka. Potem pojechaliśmy
jeszcze po Anitę i prosto pod centrum handlowe, gdzie Shakira miała już na nas
czekać. Odnalazłyśmy się praktycznie od razu i zaczęliśmy chodzić po sklepach.
Isabel to dobrze. Ona już miała sukienkę, która co prawda jest jeszcze u
krawcowej, ale już kreację na swój ślub ma, a my? My musimy chodzić i szukać w
czym się zaprezentujemy…
Najszybsza oczywiście okazała się nasza panna Navarro, bo
ona w godzinę znalazła wszystko czego potrzebowała.
- No to teraz zostałyście wy… Szukamy jakichś kiecek dla
was. – wyszczerzyła się Anita.
- Kiecek? Nieee, ja nie idę w sukience. – zaśmiała się
ironicznie Noe.
- Ja tak samo! Nie namówicie mnie! W sukienkach brzydko
wyglądam! Nie pasują mi. – dołączyłam do protestu Delarosy.
- Wy chyba sobie żartujecie? Na pewno będziecie ślicznie
wyglądać w sukienkach. Poza tym, jestem przyszłą panną młodą i mnie się nie odmawia
teraz. – powiedziała stanowczo Isa.
- No, ale dziewczyny no… - zajęczałam.
- Mamy zastosować cios poniżej pasa i zadzwonić do Leo i
Cristiana i zapytać czy ich towarzyszki mają iść w sukienkach… - zaśmiała się
piosenkarka.
- Znając Tello, to pewnie odpowiedziałby, że najlepiej byłby bez nich, ale… -
zamruczałam niezadowolona z tego co nam narzucają Isabel i Anita. –
Zwariowałyście! – dodałam szybko.
- Ale nawet nie przymierzyłyście żadnej. – powiedziała
Anita.
- Bo nie mam zamiaru! – prawie krzyknęłam.
- Dołączam się w stu procentach. – zawtórowała mi siostra.
- Witam drogie i piękne panie. – usłyszeliśmy znajomy głos,
obejrzałyśmy się i zobaczyłyśmy uśmiechniętego od ucha do ucha bruneta.
- Człowieku, spadłeś nam z nieba. Potrzebowaliśmy z Anitką
faceta i jesteś! – zaśmiała się blondynka, kładąc łokieć na ramieniu piłkarza,
a on spojrzał na każdą z nas pytająco. – Już ci tłumaczę. Więc… Letty i Noe się
upierają, że nie założą sukienki na mój ślub, a my z Anitą próbujemy je do tego
namówić. Przecież te nasze kochane dwa rudzielce będę śliczne w sukienkach! – zawołała.
– Xavi, jako facet, przemów im do rozsądku. – dokończyła Shakira, a Hernandez
wybuchnął śmiechem.
- Wcale nie będziemy ładnie w nich wyglądać. – powiedziała
za nas dwie Noelia.
- Więc nasz drogi Xavi pójdzie z nami do sklepu, wy
przymierzycie jakieś sukienki i on to oceni. Prawda przyjacielu, że z nami
pójdziesz? – drążyła Isa.
- No dobrze, ale bardziej by tu się przydali Tello z Messim,
bo w końcu to z nimi dziewczyny idą, nie ze mną. I długo z wami nie zostanę, bo
potem śpieszę się na trening. – mówił.
- Skąd ty już o tym wiesz?! – otworzyłam szeroko oczy.
- Letty, u nas w klubie, pomiędzy piłkarzami, wieści szybko
się rozchodzą. – puścił do mnie oczko, a ja z uśmiechem pokręciłam głową.
Do sklepu z
sukienkami, praktycznie zostałyśmy zaciągnięte siłą przez Shakirę i Anitę, a
piłkarz tylko i wyłącznie się z tego śmiał. Dziewczyny od razu wpakowały nas do
przebieralni, a Xaviego posadziły na fotelu naprzeciwko kotar, a one same
ruszyły na poszukiwania sukienek dla mnie i Noe. Po godzinie, ciągłego
przebierania się, miałam serdecznie tego wszystkiego dość! Na wieszaku wisiała
już tylko ostania sukienka, którą wcześniej podrzuciła mi blondynka. Ubrałam ją
i przejrzałam się w lustrze… Nie wierzę, że sama o tym pomyślałam, ale… Dobrze
się w niej czułam i chyba nawet dobrze w niej wyglądałam. Niepewnie odsunęłam
zasłonkę i boso wyszłam w sukience na zewnątrz. Wtedy oczy mojej trójki
przyjaciół skierowały się na mnie, a nawet otworzyli buzie, ze zdziwienia?
- Idziesz w niej! – powiedziały równo dwie dziewczyny.
- Wyglądasz w niej cudnie! – zawołała blondynka, a wtedy z
przebieralni obok wyszła narzekająca Noe.
- Jeżeli nie ta, to obiecuję, że pójdę w spodniach! –
powiedziała, a my wszyscy spojrzeliśmy na nią. Wyglądała wprost przepięknie i
chyba to nie tylko była moje opinia. Anita i Shakira podeszły do niej, a obok
mnie pojawił się Xavi.
- Ja będę już zmykał, bo śpieszę się na trening, a tak na
marginesie, to naprawdę ślicznie wyglądacie w tych sukienkach. – puścił do mnie
oczko i poszedł pożegnać się z dziewczynami. Gdy wracał, przechodząc obok mnie,
usłyszałam ciche – Pa.
- Pa. – uśmiechnęłam się. Xavier Hernandez, mózg Barcelony i
La Roja, a przy okazji jak widać raczej dobry materiał na przyjaciela, brata
dobrą radę. Leo wcześniej coś wspominał, że Xavi i David to jego przyjaciele, a
za razem starsi bracia.
Padło na to, że z Noe mamy kupić te sukienki, więc
wróciłyśmy do przebieralni by przebrać się w swoje ubrania. No więc dalej
musiałyśmy jeszcze pochodzić po kolejnych sklepach w celu znalezienia dodatków
do tej sukienki. W końcu udało nam się zakończyć tą męczarnię i wyszłyśmy na
parking do samochodu. Zapakowałyśmy nasze torby do bagażnika, a wtedy
rozdzwonił się telefon Isabel. Odebrała. Okazało się, że to dzwoniła jej
krawcowa i poinformowała ją, że sukienka w pełni gotowa i zapytała czy mogłaby
przyjechać na ostatnią przymiarkę. Ustaliłyśmy jednogłośnie, że Anita i Noe
złapią taksówkę i pojadą prosto na Camp Nou, bo dzisiejszy trening ma być
otwarty dla wszystkich, a ja z Isą pojadę po sukienkę, a później do nich
dołączymy.
Na miejscu, Shakira przymierzyła
swoją sukienkę, w której wyglądała przepięknie. Z resztą chyba każda kobieta w
sukni ślubnej wygląda cudownie. Zapakowałyśmy sukienkę w specjalnym pokrowcu na
tylne siedzenie w samochodzie.
- Możemy ją zawieść do mnie do domu? – zapytała, gdy
wsiadałyśmy do auta.
- Pewnie, ale przesądy przesądami, a nie boisz się, że
Gerard ją zobaczy? – zaśmiałam się.
- Zobaczy, ale dopiero w sobotę na ślubie. Wcześniej jej nie
podglądnie, bo jego mama już się o to zatroszczyła. Od wczoraj mieszka z
rodzicami. – uśmiechnęła się piosenkarka.
- Jak to? – zaśmiałam się odpalając silnik.
- Moja przyszła teściowa to naprawdę wspaniała kobieta, ale…
Ale jak ona sobie coś umyśli to lepiej się nie kłócić… - westchnęła. – Na przykład
teraz… Bo Gerard nie może ze mną mieszkać przed samym ślubem. Musimy od siebie
odpocząć, bo potem czeka na nas cała wieczność. – śmiała się. – No albo
umyśliła sobie, że każdy zaproszony mężczyzna musi, przynajmniej na początku
uroczystości mieć krawat albo muchę, bo musi być elegancko. Ojjj, Letty… Z nią
nie można zaczynać.
- No to ciekawie, że tak powiem. – zaśmiałam się.
- Ale… Na samym początku miałam co do tego wszystkiego
wątpliwości… - zaczęła, smutniejszym tonem.
- Wątpliwości? Jakie i do czego? – zdziwiłam się.
- Do mojego związku z Pique… W końcu jestem od niego, no
trochę starsza… Ciągle myślałam, że zniszczę mu przez to życie, bo jest o te dziesięć
lat młodszy. Potem okazało się, że jego rodzina przyjęła mnie z otwartymi
rękami i mi się oświadczył.
- No proszę cię, Isabel! Zniszczyć mu życie? Mówisz głupoty.
Słuchaj… Nie znam was długo, ale gdy wcześniej widywałam was na jakichś
filmikach czy w oczy wpadały mi wasze wspólne zdjęcia, to było widać gołym
okiem, że obojgu wam zależy na sobie, że się kochacie. Szczególnie Gerard nie
widzi świata poza tobą. – uśmiechnęłam się.
- Dzięki Letty. Ja tak samo kocham na zabój tego mojego
piłkarza i nie wyobrażam sobie życia bez niego.
- Widzę. – uśmiechnęłam się. – Pasujecie do siebie. –
dodałam.
Zawiozłyśmy sukienkę
do ich domu i pojechałyśmy prosto na Camp Nou.
- Wiesz… Może to nie moja sprawa, ale mogę o coś zapytać? –
zaczęłam niepewnie, gdy parkowałyśmy samochód na podziemnym parkingu. No tak,
samochód ze znaczkiem Barcelony u dołu przednich drzwi, w końcu bez problemu wjedzie
na prywatny parking, przeznaczony dla pracowników i sportowców tego klubu.
- Jasne. Pytaj.
- Chodzi mi o Alicię i Sancheza… Znasz ich dłużej. Wszyscy
mówią, że są tylko przyjaciółmi, ale…
- Ale ich do siebie ciągnie? – przerwała mi roześmiana. – To
prawda. Niby są przyjaciółmi, ale to widać gołym okiem, że w końcu mogłaby się
to zmienić. – mrugnęła oczkiem i ruszyłyśmy na trybuny.
Weszłyśmy do tego
samego sektora, gdzie przebywały Noe z Anitą. Od razu zauważyłyśmy je
opierające się o barierkę na samym dole, tuż przy boisku. Nie były same, a
razem z blondynką, o którą wcześniej pytałam Isabel, Alicią. Dołączyłyśmy do
nich i w ciszy oglądaliśmy ciągły trening chłopaków.
Po jakimś czasie,
mały kawałek ode mnie stanęła kobieta w średnim wieku z jasnobrązowymi włosami.
Zdawało mi się, że ją skądś kojarzyłam, ale nie byłam do końca pewna. Chwilkę
później z murawy usłyszeliśmy głośny śmiech, który należał do Pepa i Tito, a po
chwili zaczęli się na zabawę okładać pięściami na żarty, przy tym się śmiejąc.
- Oni zawsze pozostaną dziećmi. – usłyszałam roześmiany głos
tej kobiety obok. No kurczę, ja ją skądś znam… Tylko skąd? Przesunęłam się
troszkę do niej. – Już się nie zmienią. – mówiła jakby do siebie.
- Znasz… Przepraszam, zna ich pani? – zaczęłam z uśmiechem.
- Nic się nie stało. – uśmiechnęła się do mnie. – Tak, znam
ich i to dobrze, a na dodatek nie od dziś.
- Naprawdę? – zapytałam.
- Pewnie. Jestem siostrą Tito. – powiedziała, a ja już
dobrze wiedziałam skąd ją znam.
- Ty jesteś Tonia, prawda? – zapytałam od razu z uśmiechem.
- No tak. My się znamy? – zapytała lekko zdezorientowana.
- Letty Guardiola. – uśmiechnęłam się, podając jej dłoń, a
ona ją uścisnęła.
- Dziewczyno, ja cię nie poznałam. Jak ty wyrosłaś. –
zawołała i od razu mnie przytuliła.
- Zdawałaś mi się znajoma, ale nie byłam pewna. – dodałam, a
po chwili tuż za mną pojawiły się dziewczyny. – Może się poznacie. To jest
młodsza siostra Tito, Tonia, a to moje przyjaciółki. Noe, Isabel, Anita i
Alicia. – przedstawiłam każdą po kolei.
- Miło mi was poznać. – uśmiechnęła się kobieta. Wtedy pod
trybunę podszedł Tito.
- Witam drogie panie. – zaśmiał się.
- Tito, braciszku, ja powinnam się na ciebie obrazić!
Dlaczego ty mi nie powiedziałeś, że Letty wyrosła na taką piękną kobietą? –
zaśmiała się.
- No to co ja ci poradzę. Trzeba było jeszcze dłużej
siedzieć w tej Ameryce. – powiedział, a ona pokazała mu język. – Jak wam mija
czas? Podoba się trening?
- Byłoby wszystko pięknie i wspaniale, gdyby nie dziewczyny,
które zachwycają się grą swoich piłkarzy. – zaśmiałam się, spoglądając na
przyjaciółki. Bo dobrze wiedziałam, że przecież Isabel wzdycha na widok
Gerarda, Anita Cesca, a Alicia Alexisa. Noelia? Ona na pewno wzdycha na widok
Cristiana. A Tonia? Czy ona nadal może coś czuje do… Nie będę się mieszać, bo w
końcu to nie moja sprawa. – A w szczególności ta masa fanek za nami.
- No przepraszam bardzo, niby że ja do kogo wzdycham?! –
oburzyła się Noelia.
- A ja tak samo! Ty niby do nikogo nie wzdychasz? – zaśmiała
się Alicia.
- No ja do nikogo! – powiedziałam pewnie z uśmiechem.
- No dobra, bo mi się tu zaraz pobijecie. – zaśmiał się
Tito. – Może chcecie dołączyć na murawę i usiąść przy boisku? – zaproponował, a
my od razu przystaliśmy na to.
- Tylko gdzie tu będzie najbliższe zejście… - zamyśliła się Alicia,
rozglądając się.
- Po co ci zejście? – zaśmiałam się i przełożyłam nogę przez
barierkę, po chwili stałam już obok asystenta mojego wujka. Noe się zaśmiała i
poszła w moje ślady. Pomogliśmy z Tito przejść Toni, Anicie, Alici i Isabel. Szliśmy
wolnym krokiem, przybliżając się do linii. Zauważyłam przy wejściu do tunelu,
opierającego się ścianę Davida. Spojrzał wtedy na mnie. Posłałam mu uśmiech i
pomachałam. Odwzajemnił to.
_____________________________________________________________
Coś ode mnie? No więc... Wczoraj? Dla mnie i tak wygrali ♥
Dlatego stworzyłam tego besta, którego śmiało możecie rozpowszechniać ;)
Rozdział dedykuję Noele_, dlatego że mnie zmotywowała do napisania tego rozdziału.
W tym rozdziale dziewczyny kupowały sobie sukienki, ale ich opisy pojawią się dopiero w rozdziale ze ślubem Shakiry i Pique ;)
I jeszcze jedno. Mała niespodzianka.
Już jutro ruszy mój kolejny blog, o tematyce wiadomo jakiej :)