Wujek wysadził nas przed samym domem
Villi. Przekraczając furtkę, dobrze wiedziałam, że dziś chłopcy nie mogą
pozwolić sobie na taką imprezę jaka miała miejsce u Holendra. Jutro popołudniu
mieli mieć trening, co dokładnie przypomniał mi Pep w drodze tu, bym ich
pilnowała.
-
Wow, niezły dom. – Noe szeroko otworzyła oczy. – Tak właściwie to do kogo
idziemy na tą imprezę? – zapytała, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Wtedy
poczułam, że ktoś obejmuje mnie ramieniem z drugiej strony.
-
Witam. Miło znów cię zobaczyć. – uśmiechnął się chłopak.
-
Cześć Ibi. – uśmiechnęłam się do Affelaya. Nagle poczułam, że ktoś ściska moją
drugą rękę. Był to nie kto inny tylko moja nowa siostra. Spojrzałam na nią, a o
ona patrzyła na mnie jakby mnie miała usmażyć swoimi laserami ze źrenic. Ja się
cicho zaśmiałam.
-
Noe, poznaj Ibrahima. Ibi, poznaj, to jest Noelia. – przedstawiłam ich sobie.
-
Cześć, Ibrahim Affelay. – wyciągnął dłoń w jej stronę.
-
Hej, jestem Noe. – uścisnęła jego dłoń, jakby niepewnie, ale z lekkim
uśmiechem, po czym znów spojrzała na mnie pytająco.
-
Coś nie tak? – zauważył Holender.
-
Nie, tylko Noe, tak naprawdę nie wie, że zaraz pozna praktycznie wszystkich
piłkarzy Balagruany. – objęłam ją ramieniem i szeroko się uśmiechnęłam. – A
wczorajsze zapoznanie z Cristianem i teraz z Ibrahimem było lekką zapowiedzią.
– śmiałam się. Byliśmy już przed samym domem napastnika, a Affelay, szybko
wyskoczył po ostatnich dwóch schodach i otwierał nam już drzwi.
-
Ty sobie żartujesz, tak?! Kogo to jest dom?! – zapytała ciszej, gdy
przekraczałyśmy próg, a za nami Ibi zamykał już drzwi. Usłyszeliśmy wtedy
gromkie śmiechy, dobiegające z salonu. – Letty! – zawołała ściszonym głosem, a
ja pociągnęłam ją za sobą, idąc w stronę otwartego łuku, wejścia do salonu.
Wtedy z naprzeciw wyskoczyła mi Anita.
-
Cześć, no tylko was brakowało. – uśmiechnęła się brunetka, spoglądając najpierw
na mnie, potem na Affelaya, a na końcu na moją czerwonowłosą towarzyszkę.
-
Dziewczyny poznajcie się. To Anita, moja przyjaciółka, a to jest właśnie Noe. –
uśmiechnęłam się do nich. Podały sobie z uśmiechem dłonie i je uścisnęły. Po
chwili z pomieszczenia wyłoniła się uśmiechnięta blond piosenkarka. Ibrahim od
razu się z nią przywitał i wszedł do salonu, dołączył do reszty piłkarzy. Przedstawiłam
mojej przyszłej siostrze Shakirę. Mogę już chyba pominąć fakt jej reakcji na
zapoznanie się z piosenkarką.
-
Wiecie, że jesteśmy tu jedynymi dziewczynami. Reszta piłkarzy postanowiła nie
zabierać swoich kobiet. – oznajmiła Isabel, a wtedy rozległ się ponowny, głośny
nawał śmiechu piłkarzy.
-
Co oni tam robią? – zapytałam roześmiana. Przekroczyłam próg salonu i
zobaczyłam stojących i siedzących piłkarzy wokół telewizora i konsoli, a na
ekranie widać było zielną murawę i biegających po niej piłkarzy, jednych w
białych strojach i drugich w niebiesko-czerwonych. Na kanapie siedzieli Segio,
Adriano, Thiago i Crisita z padami w dłoniach, a reszta zawodników Blaugrany
zebrana była obok, przeważnie z butelką piwa w dłoni. Zaśmiałam się pod nosem
na ich widok.
-
Bezbramkowo koniec pierwszej połowy. – oznajmił roześmiany gospodarz.
-
W takim razie chcę wam kogoś przedstawić. – zawołałam, a chłopcy spojrzeli na
mnie.
-
O, cześć Letty. – powiedział David, wstał ze swojego miejsca i utykając
podszedł do mnie i pocałował w policzek. Po chwili za mną pojawił się Messi.
-
Hej Rudzielcu. – roześmiał się i również pocałował mnie w policzek.
-
No wypraszam sobie. – udałam oburzenie, ale z uśmiechem na twarzy.
-
Wybacz. – zrobił minę zbitego psa, a ja się zaśmiałam.
-
Mówiłaś coś o zapoznawaniu kogoś. – Cristian odchylił się przez kanapę i
spojrzał na mnie, stojącą pomiędzy Villą i Messim.
-
Crist, ty już ją znasz. – rzuciłam do niego i odwróciłam się do wyjścia z
salonu gdzie w korytarzu zostawiłam dziewczyny. Wtedy właśnie we trzy pojawiły
się w progu pomieszczenia. Podeszłam od razu do Noe i pociągnęłam ją kawałek za
sobą. Wróciłam na miejscu pomiędzy Leo i Davida.
-
No to panowie, spełnia się marzenie mojej przyszłej przyrodniej siostry,
poznaje słynną FC Barcelonę. – wyszczerzyłam zęby. – Poznajcie Noe.
-
Cześć, jestem Leo. – pierwszy podał jej dłoń Argentyńczyk, a po nim Hiszpan.
Podeszliśmy już wszyscy do kanap i dołączyliśmy do reszty. Usiadłam na oparciu,
obok mojego starego przyjaciela.
-
To możemy w końcu zacząć tą drugą połowę?! – zawołał Adriano.
-
No, a kto kim gra? – zapytałam.
-
Ja i Thiago to Barca, a Adriano i Busquets to Real. Na razie jajo do jaja. –
powiedział Tello, wpatrzony już w ekran telewizora.
-
Ej, jednak nie byliście ostatnimi, których brakuje. Nie ma jeszcze Alexisa. –
powiedział Isabel, siadając na kolanach swojego narzeczonego.
***
Wsiadł do samochodu, przekręcił kluczyk w
stacyjce, a silnik od razu zawarczał swoim charakterystycznym odgłosem. Dostał
zaproszenie na dzisiejszy wieczór do przyjaciela, ale chciał spotkać się z nią.
Postanowił, że weźmie ją ze sobą. Dobrze pamiętał moment, gdy odważył się na
poważniejszy krok w stronę jego bardzo długą znajomość z Alicią. Wtedy w jego
mieszkaniu gdy ją pocałował… A to wszystko przerwał dzwonek do drzwi. Od tego
czasu nie zamienili ani słowa na ten temat. Zachowywali się, a przynajmniej
sprawiali takie wrażenie, że ich pocałunek wcale nie miał miejsca, nie zdarzył
się. Byli po prostu dalej najlepszymi przyjaciółmi.
Podjechał pod wysoki budynek, w którym
pracowała dziewczyna. Spojrzał na zegarek, była już osiemnasta. Alicia
wspominała wcześniej, że musi zostać dłużej by nadrobić lekkie zaległości.
Zaparkował samochód na prawie pustym parkingu, tak by dobrze widzieć wyjścia z
budynku. Miał szczęście, bo po kilku minutach czekania, ujrzał wychodzącą
Alice, wpatrzoną w swojego iPhona. Alexis wysiadł z samochodu i ruszył w jej
stronę.
-
Zamawiała pani taksówkę z szoferem? – zaśmiał się, zagradzając jej drogę.
Blondynka podskoczyła lekko wystraszona, bo wcześniej nie zauważyła swojego
przyjaciela.
-
Alexis, przestraszyłeś mnie! – zawołała, a wtedy jej telefon zaczął dzwonić. –
Przepraszam, muszę odebrać.
-
Z pracy? – zapytał.
-
Yhyyyyy… - przytaknęła i odebrała. – Alicia Bustos, słucham? – przyłożyła
telefon do ucha, ale po sekundzie została ona wyrwana jej z ręki.
-
Halo… Nie, to nie panna Bustos. Jak to pan określił, panna Bustos właśnie
skończyła na dziś swoją pracę, więc proszę zadzwonić jutro… Dziękuję. – mówił
przejęty Chilijczyk do małego mikrofoniku w komórce. Rozłączył się, wyłączył go
i schował do kieszeni swoich spodni.
-
Mógłbyś mi powiedzieć co ty właśnie zrobiłeś? – zapytała uniesionym tonem
zaskoczona dziewczyna.
-
No moja droga… Ja nie mogę pozwolić na to żebyś się przepracowywała. Spędziłaś
dziś cały dzień w biurze i dalej nie dają ci spokoju. Nie jesteś jakimś
robokopem, żebyś ciągle harowała. – mówił z przejęciem w głosie.
-
No dobrze, ale chociaż może oddasz mi mój telefon? – uśmiechnęła się.
-
Chciałabyś. Dostaniesz go dużo później, tak żeby cię nie korcił. – poklepał się
po kieszeni z szelmowskim uśmiechem. – Na razie zabieram cię do Davida, by
oblać jego odnowioną kontuzję. – uśmiechał się.
-
Słyszałam o nim… Ten to ma rzeczywiście szczęście… - pokręciła głową.
-
To jak? Jedziemy? – wyszczerzył swoje zęby.
-
Jedziemy. – zaśmiała się, widząc jego minę, której nie potrafiła ulec.
Ruszyli w stronę samochodu piłkarza. Zajęli w
nim swoje miejsca i chłopak odpalił silnik. Jechali po katalońskich drogach,
mijając budynki na barcelońskich ulicach. Odkąd wsiedli do pojazdu nie padło w
nim żadne słowo. Jechali w ciszy, pomijając głos speakera z radia. Sanchez nagle
zatrzymał swój samochód na parkingu przy pobliskim parku.
-
Myślałam, że jedziemy do Davida. – odezwała się zdezorientowana dziewczyna.
-
Pojedziemy, ale chodź na chwilkę. – rzucił i oboje wysiedli z auta.
Szli
obok siebie przez alejkę otoczoną wysokimi dębami i stojącymi pomiędzy
drzewami, brązowymi ławkami.
-
Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? – zapytała, przerywając niezręczną ciszę. On
przystanął i złapał ja za rękę. Spojrzeli sobie w oczy.
-
Alicia, bo… - zaczął, a drugą ręką złapał się za swój kark. – Do jasnej
cholery, człowieku… Zrób to w końcu! – skarcił na głos samego siebie.
-
Alexis… O co chodzi? – delikatnie uniosła kąciki ust w górę, formując je w
lekki uśmiech. Ten przewrócił oczami i zaczął wpatrywać się w ziemię. – Ej, co
jest? – dłonią złapała za jego podbródek i podniosła go lekko w górę, zmuszając
go do ponownego spojrzenia sobie w oczy.
-
Alice, no bo ja… - znów mówił niepewnie, ale nagle jego wyraz twarzy
diametralnie się zmieniła. Nabrał pewności. Zrobił niewielki krok, zbliżając
się do dziewczyny. Ujął jej twarz w swoich dłoniach i delikatnie musnął jej
usta swoimi.
***
Wszystko jakoś zaczęło się rozkręcać, zaraz
po skończonym mecz rozgrywanym przez Tello, Alcantare, Busquetsa i Correie.
Mecz zakończył się wynikiem sprzyjającym młodszemu pokoleniu piłkarzy
Barcelony, aczkolwiek pochwalić trzeba każdego z tych czterech zawodników.
Rozgrywka zakończyła się wynikiem 2:1. Adriano strzelił dla Realu Di Marią, a
dla Barcy Tello strzelił Messim, a Thiago zdobył gola Villą. Nawet się nie
kłócili, od razu Adriano z Sergio, jednogłośnie ogłosili, że Thiago i Cristian,
rzecz jasna grali lepszą drużyną. A jakże by inaczej…
Zaraz po zakończeniu ich potyczki dołączyli
do nas zagubiony w akcji Alexis, a nawet przywiózł ze sobą Alicię. Oboje gdy
tylko pojawili się w domu napastnika, praktycznie nie odrywali od siebie
wzroku. Gdy blondynka stała ze mną, Shakirą, Anitą i Noe, Alexis ciągle wodził
za nią oczami, a gdy ten rozmawiał z chłopakami, ona spoglądała na niego… Co to
było?
W końcu Dav zapuścił muzykę, przy której
panowie wyciągali na parkiet naszą piątkę. Proporcjonalnie było nas za mało by
tańczyć z piłkarzami, których było trzy razy więcej od naszej skromnej,
damskiej grupki. Kilkukrotnie tańczyłam z Valdesem, Pique, Xavim, Fabregasem,
Thiago, Busquetsem, Tello, Pedro czy Villą, podobnie z resztą jak reszta
dziewczyn.
Szczerze? Dopiero teraz zauważyłam dokonania
mojej młodszej siostrzyczki… Nieźle wywija na parkiecie. Czyżby jeszcze nie
podzieliła się ze mną informacją dotyczącą jej zamiłowania do tańca?
Z tego co widziałam to chłopcy obawiali się,
że jeżeli jutro na treningu pojawią się na kacu, to Pep im nie odpuści i da im
wycisk, więc sami sobie miarkowali alkohol, a co niektórzy to nawet nie pili w
ogóle.
W końcu na zewnątrz wydało mi się trochę
duszno, więc postanowiłam wyjść na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza.
Wyszłam przez frontowe drzwi i zauważyłam, opierającego się o metalową barierkę
na niewielkim balkonem, przed wejściem, napastnika barcelońskiego klubu piłkarskiego.
-
Czemu tu tak stoisz sam? – podeszłam i oparłam się o barierkę obok niego.
-
Tak jakoś. – wzruszył ramionami. – Wyszedłem się przewietrzyć. – dodała
‘dziesiątka’.
-
Tak samo jak ja. – uśmiechnęłam się.
-
Miałem pytać… Jak tam ten wywiad, który oddawałaś jako zadanie? – zapytał z
uśmiechem.
-
No właśnie, niestety jeszcze tego nie wiem… Profesor powiedział, że zabierze mu
to trochę czasu… Chce dokładnie wszystko ocenić… - mówiłam.
-
W takim razie jak tylko dostaniesz wyniki, to wiesz kogo najpierw informować. –
zaśmiał się.
-
No oczywiście, panie kapitanie. – zasalutowałam, na co oboje wybuchnęliśmy
śmiechem.
-
Wiesz Letty, dobrze się czuję w twojej obecności… - powiedział, patrząc mi w
oczy, gdy przestaliśmy się już śmiać. Uśmiechnęłam się pod nosem, czując, że
moje policzki zaczynają się czerwienić. Teraz pewniej spojrzałam mu w oczy,
jego pełne tajemniczości brązowe tęczówki, które mówiły do mnie, bym bardziej
poznała ich właściciela. Na naszych twarzach nadal gościły lekkie uśmiechy. Jakimś
cudem, tak automatycznie, nasze twarze zaczęły się do siebie przybliżać,
bardziej i coraz bardziej. Nagle trzask, frontowe drzwi się otworzyły, a my
odskoczyliśmy od siebie.
-
Leo! Tu jesteś! Szukałem cię, a właściwie można by rzec, że potrzebni jesteście
mi oboje. – wbił się pomiędzy nas, otulając nas swoimi ramionami.
-
Co tam? – zapytał Leo młodego zawodnika.
-
No bo jest sprawa… - Cristian spoglądał to na mnie to na Messiego.
-
Przejdź do rzeczy. – pośpieszyłam go.
-
No więc… Leo, ty nadal nie masz żadnej pary na ślub Gerarda, nie? – zapytał niepewnie.
-
No nie, a czemu pytasz?
-
Bo mam dla ciebie idealną parę przyjacielu! – od razu się ożywił.
-
No dajesz. – zaśmiał się Argentyńczyk.
-
Tam tara tam! Pójdziesz z tą oto prześliczną, najzgrabniejszą, najpiękniejszą,
najmądrzejszą i za razem najukochańszą kobietą pod słońcem! Pójdziesz z Letty.
– powiedział pośpiesznie na jednym oddechu, szybko na końcu urywając.
Spojrzałam na niego pytająco. – Letty, zabij mnie, ale właśnie zaprosiłem Noe. –
mocniej mnie do siebie przytulił.
-
A te komplementy to za to żebym się niby nie obraziła, że mnie wystawiasz… -
stwierdziłam, choć może trochę zabrzmiało to jako pytanie.
-
Nie! – wtrącił szybko, na co znów z Messim wybuchnęliśmy śmiechem. – Widzę, że
tu państwo się dobrze dogadują, więc trafiłem w dziesiątkę… Dziesiątkę… Fajnie
to zabrzmiało. – teraz już mówił chyba sam do siebie. – Letty, nie obraziłaś
się? Leo, zabierzesz ją? – pytał.
-
Ja się nie obraziłam. – uśmiechnęłam się. – Fajnie, że ją zabierasz, ale
pamiętaj… Włos jej z głowy spadnie… Młody, po prostu wtedy tego pożałujesz. –
postarałam się powiedzieć to poważnie, choć w środku siebie miałam ochotę nadal
się śmiać.
-
A ja z wielką przyjemnością zabiorę Letty na ten ślub. – uśmiechnął się Messi,
puszczając przy tym do mnie oczko.
-
No to mamy wszystko ustalone! Jesteście genialni. – rzucił, po czym pocałował
mnie w policzek i poklepał po ramieniu Leo. Nawet nie wiem kiedy zniknął z
powrotem za drzwiami domu.
-
Wiesz, miałem już wcześniej taki zamiar, ale Cristian mnie uprzedził. –
uśmiechnął się. Chciał mnie zaprosić? Ucieszyłam się z tych jego słów. Czyli
jednak idę na ślub Pique i Shakiry, nie w obecności starego przyjaciela, tylko
nowo poznanego. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym zaproponowałam żebyśmy
wrócili do środka, a tam zastaliśmy ustawiony krąg ludzi, którzy klaskali w
rytm muzyki. Podeszliśmy bliżej, a na środku tańczył nie kto inny tylko nasz
młody lowelas Tello razem z Noe!
-
Jeżeli Noelia to twoja przybrana siostra, to w takim razie Cristian będzie
pewnie twoim przybranym szwagrem. – zaśmiał się do mnie Leo, po czym dostał ode
mnie lekko łokciem w bok. Ale… Uśmiechnęłam się na ten widok, bo chyba… Dobra!
Raczej ta dwójka do siebie pasuje.
__________________________________________________
Uporałam w się końcu z tym rozdziałem ! Ufff.
Na początku zrezygnowałam z wątku Alexis&Alicia, ale przez pewnego ktosia, piszę o nich dalej ;pp
No i dodałam ich zdjęcia do obsady ;)
:D Uśmiech nie chce mi zejść z twarzy od kilku minut <333 Rozdział świetny, ale końcówka mi się najbardziej podoba :) Czekam na nn, które mam nadzieje pojawi się szybko :*
OdpowiedzUsuńsuper! fajnie, że Tello zaprosił Noe na ślub, ponieważ Letty będzie mogła się bawić wraz z Loe. widać, że ta dwójka czuje coś do siebie. gdyby ten młody nie wleciał to Messi i panna Guardiola na pewno pocałowaliby się. ale jeszcze na buziaki przyjdzie czas. wątek o Alexisie i Alicii jest bardzo ciekawy. szkoda, że piłkarz nie ma w sobie tyle odwagi, by powiedzieć swojej dziewczynie to, co by chciał. bardzo podoba mi się ten rozdział i już nie mogę się doczekać trzynastki.
OdpowiedzUsuń2 rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ serdecznie zapraszam :D
UsuńMessi jednak dopiął swego i na ślub kolegi z drużyny pójdzie w towarzystwie Letty, tylko co na to wszystko David? Jak mniemam, raczej nie będzie on z tego faktu zadowolony, zwłaszcza, że obydwaj chyba zabiegają o jej względy. Liczyłam, że Sanchez wreszcie wyzna Alici, to, co do niej czuje, jednak nie potrafił się w sobie zebrać, a szkoda.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdrawiam ;-*
Z każdym rozdziałem opowiadanie bardziej mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;p
tak, tak, tak! :D bardzo dobrze, że idą razem na ślub, a Tello to rozwala system ;D przeszkodził im troszeczkę... ale przynajmniej pójdą razem ;D bardzo dobrze i ja czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Messi pójdzie na ślub razem z Letty.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
ja też się ciesze;) rozdział genialny;) czekam next ;P
OdpowiedzUsuńWidzę w nagłówku Davida i już wiem, że opowiadanie musi być świetne ;) Kocham tego człowieka całym mym sercem (huh, jak dobrze, że już wrócił). A tymczasem zapraszam do mnie: http://idealna-katalonia.blogspot.com ;) Pozdrawiam, Asia.
OdpowiedzUsuńCzytałam to opowiadanie od początku i muszę powiedzieć, że z rozdziału na rozdział jest ono coraz ciekawsze pomimo tego, że nie lubię piłki nożnej :> czekam na następne.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!! Czytałam twój blog od początku i bardzo mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Letty idzie na ślub z Messim. Będzie ładna parka ;)
Czekam na następny !!!
Czekałam na ten rozdział, czekałam i w końcu się doczekałam! Fajnie, że coś zaczęło się dziać między Letty i Messim oraz Tello i Noe. Ładne parki nam się tu tworzą! ;) Czekam na kolejny cudny rozdział. ;*
OdpowiedzUsuń3 rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam na mój nowy blog http://cloudy-future.blogspot.com/ :)
Usuńjeśli chodzi o szablony to sama robię. :D nie jestem aż taka dobra i cały czas się uczę :)
Usuńjeśli chcesz to mogę go dla Ciebie zrobić! nie ma problemu! tylko muszę wiedzieć, z kim :D jeśli masz jakieś upatrzone obrazki to podaj w linkach. postaram się go zrobić, jak najszybciej :P
Usuńzostaw informację na blogu: iswedwolf.blogspot.com/ :D
poproszę następny :)
OdpowiedzUsuńswietne opowiadanie :> wszystko szybko przeczytalam i bardzo mi sie podoba. no glownie dlatego ze jest tu.moj leos ktoego uwielbiam :> informuj o NN na gg: 32262603. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKolejna część jednorazówki u mnie! Zapraszam! http://big-time-rush-epic-opowiadanie.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńWitam, Naprawdę przyjemnie się czyta to co piszesz :) Nie podobają mi się trochę dobrane na zdjęciach bohaterki, no ale ważniejsze jest to jak są przedstawione w opowiadaniu. Będę śledzić oba opowiadania więc automatycznie dodaję cię do linków. Nie ukrywam mam nadzieję rozgłosić również swoje blogi dlatego zapraszam na:
OdpowiedzUsuńpepita-cruz.blogspot.com
jo-mayte.blogspot.com