środa, 8 sierpnia 2012

011. Pasado


     - No to co? Ja do szkoły, a ty do domu na kanapę i odpoczywać. – powiedziałam, gdy Villa zaparkował samochód.
- Letty, wiesz, że ja nie potrafię nic nie robić. – spojrzał na mnie jak mały chłopiec, proszący o nowy samochodzik.
- Obiecałeś, że nie będziesz przemęczał tej nogi…
- No już. Nie denerwuj się, tylko spójrz na nich. – wskazał na stojące niedaleko nas Audi, a obok niego tulący się do siebie Cesc i Anita.
- No dobra, tym razem ci się udało, ale pamiętaj co ci mówiłam… Teraz mam za zadanie wyciągnąć od Anity szczegóły dotyczące wczorajszego dnia i jak widać, pewnie dzisiejszego poranka. – wyszczerzyłam się.  – Pa David. – pocałowałam go w policzek na pożegnanie i wysiadłam z samochodu. Jeszcze zdążyłam zauważyć, że mi pomachał i odjechał. Z wielkim uśmiechem, żwawym krokiem ruszyłam w stronę naszych nowych zakochańców.
- E, bo trafi się jakiś reporter, który wysławi cię jeszcze bardziej. – zaśmiałam się, przerywając im ich sielankę.
- Cześć Letty. – powiedzieli równo, trochę zmieszani.
- A niech piszą. – zaśmiał się chłopak. – Ty uważaj, żeby nie zainteresowano się tobą, że jednego dnia odjeżdżasz z Cristianem, a drugiego przywozi cię David. Sama gwiazdy Barcelony. No i dodaj jeszcze rozmowę przed zajęciami ze  mną… - śmiał się Fabregas.
- No wow, a ja myślałam, że jesteście tak sobą pochłonięci, że nie widzicie nic wokół poza sobą. Jestem pełna podziwu. – uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek. – Anita, za niecałą minutę zaczynają się zajęcia. – zawróciłam się do przyjaciółki.
- No tak. Muszę iść. – brunetka zwróciła się do piłkarza.
- No trudno. Do zobaczenia. – pocałował ją na pożegnanie.
- Pa Cesc. – dodałam jeszcze od siebie i razem z Anitą ruszyłyśmy, we dwie w stronę budynku uczelni. – Gdyby nie to, że nie mamy czasu, z chęcią posłuchałabym twojej opowieści dotyczącej randki z Cescem. – poruszyłam brwiami.
- Może po zajęciach, hmm? – zaproponowała dziewczyna.
- Okey, bo uwierz, ja też mam ci dużo do powodzenia… - westchnęłam.
- Co się stało?! – zainteresowała się Annie.
- Ehhh, dużo by opowiadać… Później ci wszystko powiem. Teraz pędzę na zajęcia. Pa. – rzuciłam i pobiegłam w kierunku swojej sali.

***

- Jak myślisz, który bardziej by się jej spodobał? – zapytał przyjaciela, gdy wychodzili z budynku.
- Mi podobał się ten pierwszy, bardziej kobiecy… - odpowiedział mężczyzna, wsiadając do swojego samochodu.
- Zastanowię się jeszcze i wrócimy po niego jutro. – powiedział po chwili, zapinając pas, siedząc na miejscu pasażera.
- Nie masz nic przeciwko, byśmy po drodze wstąpili na lotnisko? Obiecałem komuś, że go odbiorę. – mówił jego asystent, odpalając silnik.
- No pewnie. Twój samochód, ty prowadzisz więc nie widzę problemu. – uśmiechnął się trener.
Dwadzieścia minut później dojechali na lotnisko. Zaparkowali przed budynkiem. Wysiedli z samochodu i weszli do środka, stanęli z boku, czekając.
- Tito, na kogo my w ogóle czekamy? – zapytał mężczyzna.
- Cześć chłopaki, miło was widzieć. – usłyszał za sobą damski, znajomy głos. Odwrócił się i zobaczył niższą od niego o głowę, uśmiechniętą szatynkę.
- Witaj siostrzyczko! – Tito radośnie zawołał i przytulił swoją młodszą siostrę. On stał nieruchomo. Nie myślał, że to właśnie ją zobaczy. W jego głowie, wszystkie wspomnienia zaczynały odżywać.
- Witaj Josep. – powiedziała, gdy już oderwała się od brata. Spojrzała na niego.
- Witaj Tonio. – odpowiedział cicho. Oboje byli zmieszani. Nie wiedzieli jak mieli się przywitać. Niepewnie podali sobie dłonie i je uścisnęli.

***
  
   - No w końcu! Już myślałam, że te ostatnie zajęcia już nigdy się nie skończą! – tuż obok mnie pojawiła się Anita. Czekałam na nią przed budynkiem naszej uczelni. – No, a teraz ty zaczynaj mówić, bo coś mi się zdaje, że twoja opowieść będzie ciekawsza od mojej. – dodała od razu.
- Nie ma co opowiadać… Matka wczoraj zawitała w nasze progi razem z Santosem i jego córkami. Poinformowała mnie tylko, że wychodzi za mąż. Koniec opowieści. – westchnęłam.
- Wow, grubo…
- Nie ma się co nad tym użalać. No, a teraz czekam na streszczenie randki z Fabregasem. – uśmiechnęłam się do niej.
- Już to mówiłam, ale powtórzę… Ja cię chyba ozłocę dziewczyno, za to, że go poznałam! – zapiszczała uradowana.
- Tak wiem, ale przejdź do rzeczy. – zaśmiałam się.
- No więc, najpierw Cesc zabrał mnie na obiad, potem długo spacerowaliśmy. Później poszliśmy do kina, na jakąś komedię romantyczną. Dla mnie nie ważne było jaki to byłby film, ważne, że siedziałam obok Cesca! Potem zabrał mnie nad morze i poszliśmy na jakieś skałki, z których cudnie widać było zachód słońca. Powiedział, że to jego ulubione miejsce i nigdy wcześniej nikogo tu nie przyprowadzał. Pocałował mnie! – zapiszczała. – On jest słodki! – dodała, a ja miałam wrażenie, że ona już jest w swoim innym świecie.
- No i rozumiem, że potem grzecznie odwiózł cię do domu i rano przyjechał odwieźć cię do szkoły? – poruszyłam brwiami.
- No jeżeli wolisz taką wersję… - wyszczerzyła się.
- Anita! No więc czekam na tą prawdziwą!
- Pojechaliśmy do niego i… No wiesz co potem… - jakby się speszyła, a ja się wyszczerzyłam.
- No, no. To ja wolę nie pytać o szczegóły. – zaśmiałam się. Wtedy, w tej samej sekundzie, równo rozbrzmiały nasze telefony. Obie wyjęłyśmy komórki i okazało się, że to SMS od jednej osoby. Brzmiały one identycznie, więc autor napisał raz i rozesłał do wszystkich zaproszonych.
    David:   Dziś, godzina 18, oblewamy moją bezmyślność i odnowienie kontuzji. Obecność obowiązkowa.

           Przeszłam przez bramkę i weszłam na podwórze. Na podjeździe stał niebieski samochód, którym wczoraj przyjechała mama z Santosem. Obok niego stali wcześniej wspomniani razem z Pepem. Czyli już wyjeżdżają… Choć tyle… Podeszłam do nich.
- Cześć Letty. Jak tam zajęcia? – usłyszałam głos mamy.
- Dobrze. – rzuciłam tak po prostu.
- Czekaliśmy na ciebie, bo chciałam się pożegnać. – dodała mama. Ja nic nie odpowiedziałam na to.
- Gdzie te dziewczyny… - Santos spojrzał na dom wujka.
- Pójdę zostawić swoją torbę i przy okazji sprawdzę. – odezwałam się i ruszyłam w stronę domu. Weszłam i usłyszałam, dobiegającą z góry kłótnię. Powoli wyszłam po schodach i zobaczyłam stojącą w progu, przy otwartych drzwiach Noe, a w środku łazienki, przy lustrze malująca się Ivette.
- Słuchaj, wracamy tylko do domu. Nie ogarniam dlaczego ty się tak pindzisz. Przypominam, że czekają na nas. – mówiła czerwono włosa.
- Nie komentuj jeżeli nie jesteś w temacie. Nie rozmawiam z ‘chłopczycami’. Ty się nazywasz dziewczyną, jeżeli nie chodzisz w szpilkach i nie malujesz się. Phii. – mówiła kpiąco ta sztuczna lalka.
- Hej, uważaj sobie na słowa. Teraz zapytam, czy ty się nazywasz prawdziwą dziewczyną? – stanęłam obok Noelii i spiorunowałam starszą Delarosę wzrokiem.
- A co to obrońca z urzędu się wstawił? Tak, nazywam się prawdziwą dziewczyną, bo upiększam się tym co wynaleziono dla kobiet.
- Kochana, chyba sobie kpisz. Jestem tego pewna, że za plecami ktoś cię nazwał plastikiem i dziwką. Dlaczego? Bo tak się nosisz. – mówiłam z powagą. Tamta oderwała się od lustra i stanęła, blisko naprzeciw mnie.
- Dam wam radę. Idźcie po swoją piłeczkę i zgrywajcie małe, bawiące się dziewczynki. Świat należy do takich jak ja.
- Ten świat z alfonsami i przy drogach, pod latarniami? Tak? Dobrze rozumiem? – kpiłam z niej. Tamtą zatkało i nie miała co dalej powiedzieć. Przepchała się pomiędzy nami z naburmuszoną miną i wyszła z domu.
- Dobrze jej tak. – mruknęła Noe. – Tylko teraz to ja będę miała piekło w samochodzie… Z resztą piekło to ja mam z nią ciągle. – dodała.
- W takim razie zostań w Barcelonie. – rzuciłam.
- Tak, zostanę, ale gdzie?! Z wielką chęcią bym się gdzieś wyniosła, ale nie miałabym gdzie mieszkać. – odpowiedziała.
- Zostań tu. Pep nie będzie miał na pewno nic przeciwko, a dziś wieczorem poszłabyś ze mną na imprezę. – uśmiechnęłam się.
- Przecież nie mam nic ze sobą. Poza tym jak ja bym miała tu zostać?
- Normalnie. Zostań jeżeli chcesz. W sobotę lub w piątek pojechałybyśmy do Sabadell, jeżeli byś chciała to byś została, albo zabrałybyśmy jakieś twoje rzeczy. Zaraz zapytamy Pepa, ale to tylko formalność, bo zgodzi się na sto procent. – uśmiechnęłam się, a ta się zamyśliła. – To jak? – zapytałam po chwili, a ona niepewnie podniosła wzrok. – Pożyczę ci ubrania. Nie będziesz się męczyć z tą blond tapetą.
- To moja siostra, ale… Tak zgadzam się z tobą, to blond tapeta, która uprzykrza mi życie swoimi docinkami na temat mojego sposobu bycia. – odpowiedziała pewnie.
- Chodź. – uśmiechnęłam się do niej i objęłam ramieniem, wyszłyśmy przed domu. Powiedziałam wszystkim o swojej propozycji. Pep od razu się zgodził, a Santos… No przecież Noe nie jest już małą dziewczynką, rocznikowo ma już dwadzieścia jeden lat.
   Mama z Santosem i z Ive, odjechali. Pobiegłam razem z Noe do mojej szafy, by wybrać w co się ubrać. Pep obiecał, że nas zawiezie, więc o transport byłyśmy spokojnie. Sama bym nie trafiła, bo nawet nie wiem gdzie mieszka, bo jak na razie wiem tylko gdzie mieszka Affelay.
Zjadłyśmy coś i się przebrałyśmy. Dziewczyna nie wiedziała na jaką imprezę ją wiozę. Widziałam jej reakcję na widok Cristiana, więc chcę widzieć też gdy zobaczy resztę piłkarzy z Barcy, takiego Villę, Messiego, Inieste czy Xaviego, no i resztę.
  Wsiadłyśmy do Audi mojego wujka, który odpalił silnik i wyjechał z podjazdu. O Anitkę nie musiałam się już martwić, bo ona oczywiście jedzie z Cescem. Widać, że z powodu tej znajomości oboje są bardzo szczęśliwi. 
 ________________________________________________

Coś ode mnie? No więc, przerzuciłam się na blogspota, bo oczywiście onet muli i wariuje. Jest już nie do ogarnięcia Tyle. 

10 komentarzy:

  1. aa.. Kocham cię za ten rozdział .; **** czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. wow! Noe z nimi zamieszka :D bardzo dobrze :D i ja jestem ciekawa jak zareaguje na wszystkich piłkarzy, gdy ich zobaczy :D czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. I bardzo dobrze, że Noe zamieszka razem z Letty. Nie mogę się już doczekać tej imprezy. Pisz szybko kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. U impreza czekam jak najszybciej na nią;!

    OdpowiedzUsuń
  5. no siemka!!!Dawno coś mnie nie było!!Rozdział świetny!!Noe w Bracelonie..uuu kroji się gruba impreza u Villi:)Cesuuu i Anitka:)<3Czekam:)Davaj szybko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno impreza będzie udana.
    Opowiadanie świetne,z każdym rozdziałem jesteś lepsza ;)
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo podoba mi się ten blog, jak i rozdział. cieszę się, że Noe mogła zostać u Pepy. dziewczyna nie miała łatwego życia z tą zdzirą. z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, ponieważ impreza u Affelaya zapowiada się bardzo interesująco. no i niewiadomo, co wyniknie z znajomości Leticii, Leo i Davida.
    [empty-pain.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  8. uuu.. już sie nie moge doczekać imprezy :D
    rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  9. Onet na pewno czuje się zdradzony nie ma co.^^.O widzę , że nasza Anikta się zakochała i to z wzajemnością jak miło!Fajnie , że Noe zostaje.O kolejna impreza powiadasz ?O coś czuje, że będzie się coś dziać.
    Buusi

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział mi się bardzo podoba <33 Cudo ;D Bardzo się ciesze, że Noe zamieszka z Letty ;) Czekam na nn no i na przebieg impry :)

    OdpowiedzUsuń